Miniatury moja miłość... moja pasja...

Lubisz to? :-)

wtorek, 27 grudnia 2011

Proces przygotowań do Świąt Bożego Narodzenia

W komentarzach pod jednym z poprzednich postów napisałyście, że choinkę ubieracie w wigilię lub dzień przed. Ja rozumiem, że każdy ma swoje tradycje, często wyniesione z domu. Święta Bożego Narodzenia są dla mnie tak wyjątkowe, że lubię je celebrować jak najdłużej... przed :-)
Czas Bożego Narodzenia to najważniejszy dla mnie czas w roku. Przygotowania do świąt to proces, na który składa się wiele czynników. Najpierw wypatruję pierwszych ozdób w sklepach, które faktycznie pojawiają się z roku na rok coraz wcześniej. Mnie to osobiście nie przeszkadza, ba! nawet mi to odpowiada bo czekam cały rok na każdy symptom zbliżających się świąt. Kiedy już zobaczę pierwsze ozdoby w sklepach to staję przed nimi i myślę: łał! zaczyna się, to już musi być naprawdę niedługo! Dla mnie jest to również znak, że powinnam zacząć w domu generalne porządki świąteczne i, jak żadne inne, te sprawiają mi przyjemność bo wiem, że to na święta! Potem zaczynam powoli rozglądać się za prezentami, robić rozeznanie co i kto by chciał dostać (zazwyczaj ze dwa miesiące przed już wiem z kim i gdzie spędzimy święta). Kiedyś każdą wigilię spędzaliśmy u babci Waci, a w pierwszy dzień świąt jechaliśmy do drugiej babci, odwiedzaliśmy też stryja, i moją kuzynkę Małgosię. Odkąd mamy własny dom święta spędzamy u nas, z rodzicami, teściami, w zeszłym roku udało się nawet spędzić je moim bratem i Jego rodziną, którzy mieszkają baaardzo daleko. I to też było niesamowite bo Oni jechali, jechali i jechali i było tyle śniegu w całej Europie, że cały czas była niepewność, czy w ogóle dojadą! Na szczęście udało się, dojechali szczęśliwie, choć późno bo na 21 godzinę i wtedy zaczęliśmy wigilię i było cudowanie.
Wracając do przygotowań... Kiedy już uporam się ze sprzątaniem , a jest to mniej więcej w połowie grudnia :-) (ale mam tempo!, co?), no czasem wcześniej, własnie tak po 6 XII, wtedy zaczynam stroić dom, łącznie z ubieraniem choinki. Wtedy już jest posprzątane, jest już nastrój w domu i znów czuję, że święta coraz bliżej. Zaczynam biegać po sklepach i kompletować prezenty, ewentualnie dokupować lub doszywać :-) kolejne ozdoby. Oczywiście w międzyczasie ustalam z moją mają wszelkie szczegóły, a co przywieźć na święta, a co Ona ma ugotować i upiec (tym głównie zajmuje się moja mama). I dzwonię do Niej jak coś mi się przypomni, a Ona lub tata zapisują na kartce, żeby nie zapomnieć. Moje życzenia są różne, czasem dziwne może, na przykład w tym roku poprosiłam Ich żeby przywieźli adapter i płytę Ireny Santor z kolędami i pastorałkami. Nie mogę nigdzie znaleźć ich w sklepach na płycie cd, a jest to płyta, którą słuchałam robiąc porządki świąteczne jak jeszcze mieszkałam w domu rodzinnym. "Stoi tu lipeczka..." Znacie? :-) Od początku grudnia zaczynam również słuchać piosenek świątecznych i nasłuchiwać czy przypadkiem nie lecą w radio. Jak synek był mały to w grudniu leciałam na Jasełka do przedszkola :-)
No więc (tak się nie zaczyna, wiem) mam już posprzątane, dom przystrojony, ustalone szczegóły z mamą, prezenty kupione, nawchłaniałam się już atmosfery w centrach handlowych :-) to teraz czuję potrzebę pójścia do kościoła i przygotowania się do świąt również duchowo. Nie jestem przykładem katolika modlącego się i chodzącego regularnie do kościoła (pomimo starań całe życie mojej mamy i babci) to jednak w Boga wierzę i przed tak ważnymi uroczystościami, jak święta, chodzę do kościoła, modlę się. Wtedy czuję największą potrzebę. Nie chcę aby te święta były takie komercyjne, tylko ozdoby, prezenty i jedzenie. Przecież to nie o to chodzi.
Dzień, dwa przed samą wigilią pakuję prezenty, robię ogromne zakupy, przygotowuję pokój dla gości, pościel i wszystkie te rzeczy, które robi się na ostatnią chwilę. Potem już tylko czekam na przyjazd gości, robię sałatki czy coś tam pichcę i ogarniam ogólnie dom, uśmiecham się i śpiewam :-)
Wigilię mamy cudowną z pięknym stołem, z czytaniem Biblii, dzieleniem się opłatkiem, z barszczem czerwonym z uszkami i karpiem oraz makowcem (do którego mój tata wyrabia przez godzinę ciasto!) z kolędami w tle i prezentami, czasem zakończoną wizytą na pasterce (nie zawsze). Każdej (każdemu) z Was takich wigilii życzę.
Tak to wygląda, więc nie mogę powiedzieć, że ubieranie choinki przed samą wigilią to dla mnie tworzenie nastroju. Dla mnie tworzenie nastroju to proces właściwie półtoramiesięczny. Jest to czas najpiękniejszy w roku. Po świętach choinka dla mnie już nie ma uroku, ten cały nastrój  pryska bo już jest przecież PO. Dlatego też nie mogłabym czekać z ubieraniem choinki do wigilii bo wtedy cieszyłabym się nią tylko kilka dni. Choinkę rozbieram kilka dni po Sylwestrze. Nie lubię tego robić. Nie ukrywam, że trochę mnie to zawsze przygnębia, że znów muszę czekać prawie cały rok...ale... tylko miną święta, a ja już mam ochotę na kwiaty i wiosnę :-) Właśnie w tym roku zaraz po wyjeździe rodziców mówię do męża: "Jadę o 6.00 jutro na targ kwiatowy" bo oczami moimi już widzę je już u nas w domu :-) Ale żeby przyszła wiosna musi jeszcze najpierw przyjść zima! O zgrozo! I jak pogodzić ubraną choinkę ze świeżymi kwiatami? Trzeba chyba poczekać.
W zeszłym roku jak ubrałam choinkę to się nią zachwycałam, jaka ona piękna... dopóki nie poszłam do mojej koleżanki-sąsiadki. Jak zobaczyłam Jej choinkę to stwierdziłam, że moja choinka to NIC! zupełnie NIC! Pojechałam do sklepów, nakupowałam nowych bombek, ozdób na wyprzedażach i przebrałam swoje drzewko, już po świętach :-) I tak nie było ładniejsze no ale cóż, Ona jest specjalistką od UBIORU, choć nie choinki to jednak.. Znam więc swoje miejsce :-)
Wracając do świąt... to nie wyobrażam sobie ich spędzonych w ciepłych krajach, gdzieś gdzie nie ma polskich tradycji, gdzie nie ma zimowego klimatu. Ciepłe kraje są przeznaczone na wakacje :-)  Nie spędziliśmy jeszcze żadnych świąt w domu rodziców mojego męża w Holandii bo u Nich nie wygląda to wszystko tak, jak u nas. Jeśli mój mąż będzie tam chciał kiedyś spędzić święta to pojedziemy (ale z moimi rodzicami, bez nich się nie ruszę :-) żeby zobaczyć jak "tam" jest. Póki co myślę, że zarówno mój mąż, jak i Jego rodzice wolą spędzać ten czas z nami w Polsce u nas lub u moich rodziców. Oni też uwielbiają nasze tradycje. Jedynym odstępstwem od tej reguły byłyby święta w polskich górach, gdzieś z jakąś tradycyjną góralską rodziną. Oni tam też mają piękne święta.

Póki co, wszystko już za nami, choinkę mogłabym rozebrać natychmiast ale zostawię ją jeszcze dla moich chłopaków :-)
Post o świętach moich bohaterów pojawi się około czwartku lub piątku jak wyjadą goście. Póki co zdradzę tylko, że Hanka z wielkim zapałem ubierała choinkę! A takie bombki Błażej kupił (ja zrobiłam, łączenie z pudełkiem) w tym roku:




(To tak, żeby nie było bez żadnych zdjęć). Naprawdę fajnie wygląda to w miniaturce :-)

Pozdrawiam serdecznie

koronka


niedziela, 25 grudnia 2011

Życzenia od Weroniki, Błażeja i Hani



Cudownych Świąt Bożego Narodzenia życzą Weronika, Błażej i Hania. Do życzeń dołącza się 
babcia Wanda i koronka

Ps. Ze względu na gości w domu nie zdążyłam z tym postem dzisiaj więc relację z ich magicznych Świąt przekażę Wam już po świętach. Teraz idę pomóc Weronice nakrywać do stołu bo wrócili już z kościoła i czas na świąteczny obiad... :-)

piątek, 23 grudnia 2011

Zaproszenie na święta!

Ja wiem, że każdy teraz jest zajęty przygotowaniami do Świąt. Weronika i Błażej też, o i to jak bardzo! W tym roku święta w ich domu mają być naprawdę wyjątkowe. Zapraszam w wolnej, świątecznej chwili do nas na Opowieść Wigilijną :-)

Póki co chciałabym zaprezentować poduszki świąteczne, jakie uszyła Weronika:


Najbardziej podoba mi się ta szara, lniana z białymi kwiatkami. Pasuje też do nowej lampy, którą Weronika  z Błażejem dopiero co kupili. Jest taka zwykła, naturalna...


Lampa docelowo ma świecić. Mam już pomysł jak to zrobić, ale póki co, jeszcze nie jest zrealizowany.

Dziękuję, że pomimo mnóstwa obowiązków przedświątecznych Ktoś jednak do mnie zagląda :-)
Mam nadzieję, że uda mi się zrobić ten świąteczny post w Wigilię. Jeśli nie, to na pewno w Pierwszy Dzień Świąt. Bardzo bym chciała aby był wyjątkowy.

Pozdrawiam wśród nocnej ciszy :-)
(Jest 01:06)
koronka

PS. Przepraszam za tego odwróconego d... anioła na wstępie, ale to zdjęcie ma w sobie coś... :-)

wtorek, 20 grudnia 2011

Najprawdziwsza kartka w bajce mojej...

Weronika, Hania i Błażej dostali najprawdziwszą kartkę świąteczną!


Jest śliczna i list do tego!


Jest taka malutka, a tyle radości wniosła w serca moje, Weroniki i Błażeja :-)


Ja też dostałam kartkę przy okazji (rozmiar normalny :-)


To niesamowite jak widzę takie zaangażowanie i włożone serce przez niektóre z Was w moją historię. Naprawdę bardzo dziękuję tym razem (już kolejny) Agnieszce z Malowanego Imbryczka.


Pozdrawiam

koronka

Ps. Kartka jest fotografowana na tle pięknej, miniaturowej serwety ale o tym kiedy indziej. To też prezent...

sobota, 17 grudnia 2011

Moja kuchnia na święta

Do mojej kuchni zaprosiłam już w ostatnim poście. Na święta pojawił się tam anioł w oknie. Dziś jeszcze dodałam dwie małe ozdoby i mam już udekorowaną kuchnię na tegoroczne święta.
Jedną z tych ozdób jest wieniec od Jolanny, przyozdobiony tildowymi ptaszkami i gwiazdami.


Podoba mi się ta kolorystyka, brąz, szarość, biel... z dodatkiem niebieskiego.
Powiesiłam go tutaj:


Ja wiem, że wieniec już sam w sobie jest piękny ale jak zwykle musiałam dodać coś od siebie :-)
Oprócz wieńca, anioła i cyprysików w oknie dodałam jeszcze maleńki element (kwiatuszek tildowy)


I zostanie już tam, może tylko zmienię na niebieski? Zobaczymy. Ozdób salonu nie będę raczej pokazywać bo naszyłam się ich w zeszłym roku i prawie wszystkie pokazywałam. Przybyła tylko jedna nowa poduszka (pokażę przy okazji).

Weronika w tym roku zrobiła wiele ozdób świątecznych i te na pewno pokażę więc jak będziecie zmęczeni sprzątaniem, gotowaniem, pieczeniem i kupowaniem to zapraszam na mój blog w ramach krótkiego relaksu  :-)

A teraz PROBLEM TECHNICZNY

Otóż nie wiem co się stało ale nie mogę dodać komentarza na moim blogu. Okienko dla mnie jest nieaktywne i nie mogę odpowiadać na Wasze komentarze. Czy ktoś miał podobny problem na swoim blogu? A może ktoś ma problem z napisaniem komentarza u mnie? Jeśli tak to proszę o info na maila:
koronka@wp.eu
Dzięki wielkie.

Póki co odpowiadam na Wasze poprzednie komentarze tutaj (kilka z Was miało konkretne pytanie):

Made by ma-ma tak czasem jest, ja też wolałam zasłonki, a miałam rolety, może z czasem Ty też zmienisz.
Jagna, jak tylko popsuje mi się zmywarka na pewno będę o Tobie pamiętać ;-)
jerzy_nka, dziękuję bardzo, u Ciebie też niesamowicie mi się podoba.
Nailaa, dokładnie tak :-)
Kre-Akcja, będzie będzie, po świętach co prawda ale będzie :-)
Myszka, ja też!
agulek, cieszę się :-)
Qra Domowa, dzięki!
dagetART, ja też :-)
Ninka, teraz wpada zdecydowanie więcej światła, a na wielkość okna nie zwróciłam uwagi.
Kasia, ja też wolę zasłonki ale czasem roleta akurat lepiej pasuje dlatego mam w kilku oknach. Półka w oknach to mój pomysl i niezwykle proste wykonanie. Kawałek dechy pomalowanej na biało położonej na płytkach :-)
Sara, jasno, biało - kupujesz jasne, malujesz na jasne, a posprzątane to lecisz ze szmatą ;-) Ot tak! Pozdrawiam Cię serdecznie :-)
B., cieszę się, że Ci się podoba. U Ciebie też mi się mega podoba, zresztą wiesz.
Justynko, zmiany zawsze są dobre, zwłaszcza te na lepsze :-)
Danuta, dzięki!
aagaa, tak połączenie kwiatów z koszykiem jest rzeczywiście mega przytulne.
Duditka, :-)
Gosia, włoskiej ale nie wiem jak się nazywa bo kupowaliśmy je 3 lata temu. Kupowaliśmy je w Gdańsku w ImexTop32 (tak dziwacznie nazywa się sklep) przy ulicy Grunwaldzkiej.


Pozdrawiam Was w ten przedświąteczny weekend bardzo, bardzo gorąco, jak temperatura w piekarniku przy pieczeniu słodkich pierniczków :-)

czwartek, 15 grudnia 2011

Przemiana okna w domu moim

Choć czasem może się wydawać (sądząc po komentarzach), że szycie dla mnie to pestka, to jednak oświadczam, że nie :-) Jestem przekonana, że niejedna z Was szyjących, zaglądających do mnie, jest o niebo ode mnie lepsza. Otóż ja nigdy nie szyłam niczego większego i użytkowego niż poszewka na poduszkę. Tym razem pokusiłam się o spróbowanie swoich sił i uszyłam zasłonki do kuchni. Nawet mi wyszły :-) ale przyznam się, że ogarnąć taką ilość tkaniny, żeby wszystko było równo i w ogóle, to nie jest łatwa sprawa jak dla mnie. Dlatego podziwiam wszystkich, którzy szyją ogromne zasłony, ubrania itd... To jest dopiero sztuka.

Pokazywałam już kiedyś moją kuchnię TU. Pokazywałam właściwie jej część, bez okna. Dziś chciałabym pokazać okno przed i po zmianie. W moim oknie była roleta. Ja jakoś specjalnie za roletami nie jestem, preferuje raczej firanki i zasłonki lub same zasłonki. Urządzając kuchnię zrobiliśmy rolety, również w kilku oknach w salonie (połączonym z kuchnią) bo tak pasowało. Z czasem jednak stwierdziłam, że mojej kuchni czegoś brakuje aby była bardziej ciepła, przytulna i żeby bardziej chciało się w niej pichcić i sprzątać :-) Stwierdziłam, że chcę mieć zasłonki. Przymierzałam się do tego już od lipca tego roku, aż wreszcie kupiliśmy karnisz, powiesiliśmy i nie było wyjścia, trzeba było szyć.

Tak wyglądało moje okno przed zmianą:


Tego karnisza tam oczywiście nie było, tylko sama roleta :-) Na półeczce siedzi moja pomoc kuchenna, a obok stoją domki do Jolanny. Te różowe rolety do naszego białego wnętrza całkiem fajnie pasowały ale cóż... Potrzeba zmiany była silniejsza.

Teraz z moimi zasłonkami i aniołem wygląda to tak:


Dekoracja jest czasowa, po świętach zmienię, a w ciągu roku to pewnie kilka razy. A teraz pewnie nie jedna z Was pomyśli: "co ona zrobiła, przedtem było o wiele ładniej..." :-) Ale ja jestem w moich ZASŁONKACH totalnie zakochana, a właściwie w efekcie, który uzyskałam w kuchni dzięki nim. Przez okno (to jest słoneczna strona) wpada słońce i te białe zasłonki, na beżowo-szarych ścianach wyglądają magicznie. Naprawdę bardzo mi się podoba. Może dodam jeszcze jakieś świąteczne ptaszki czy bałwanki, kwiatki, sama nie wiem ale na pewno coś wymyślę.


Niby dwie, zwykłe zasłonki, a w moim odczuciu zdziałały cuda, siedzę i tak sobie na nie patrzę... Jak to niewiele potrzeba człowiekowi do szczęścia :-), przynajmniej mi.


Słoneczne pozdrowienia ślę wszystkim zaglądającym. Dziękuję za Wasze komentarze, postaram się w najbliższym czasie trochę poodpowiadać.

koronka

Ps. Wyobrażam sobie jak będzie ładnie jak za oknem będzie padał biały śnieg....

środa, 14 grudnia 2011

Anioł Stróż

Uszyłam anioła, który będzie siedział na półce nad łóżeczkiem maleńkiego chłopca. Tak właśnie wyobrażam sobie Anioła Stróża. Tajemniczy, biały, delikatny, zwiewny... a jednocześnie silny swoją mocą.


Buźkę ma taką "modlącą", moim zdaniem, i tak chciałam żeby miał. Nie chciałam rysować zbyt wiele na jego twarzy żeby można było sobie wyobrazić jego emocje. Im mniej na twarzy tym więcej w  wyobraźni. (A tak naprawdę usprawiedliwiam swój brak umiejętności malowania he he). W każdym razie gdzieś kiedyś przeczytałam taką opinię i w sumie przyznaję jej rację. Wszystkie anioły, które do tej pory uszyłam i namalowałam im buźki nie do końca mi się podobały. Chyba właśnie dlatego, że moje wyobrażenia nie pokrywały się z efektem. Dlatego ten ma tylko zamknięte oczy i rumieńce. Ja widzę w nim głęboko modlącego się anioła... Anioła Stróża.


Póki co przed nami święta więc anioł chwilowo będzie pełnił funkcję ozdoby świątecznej. Siedzi na oknie w kuchni i wieczorkiem postaram się zrobić mu tam zdjęcie i dorzucić do tego posta. Mam nadzieję, że się uda. W dzień zdjęcie wychodzi kiepsko bo robione jest pod światło, w dodatku widać za mocno to, co jest za oknem, a nie anioła. Ludzie przechodzący koło mojego domu myślą pewnie: "co ona tam za lalkę posadziła" :-) A niech tam, niech sobie myślą co chcą. Włożyłam mu w dłonie takie czerwone jarzębinki? (zapomniałam jak to się nazywa) żeby choć trochę był świąteczny i godnie pełnił funkcję przez święta.


Te kwiatki, które widać u góry sukienki są szyte ręcznie. Jest to efekt moich ostatnich bezsennych nocy. Co można robić w nocy kiedy nie chce się spać? Otóż na maszynie szyć nie bardzo bo pobudzę chłopaków, więc szyłam kwiatek za kwiatkiem nie wiedząc jeszcze do czego się przydadzą. W każdym razie te kwiatki bardzo mi się podobają, właśnie w takiej białej wersji.


Pierwszy raz szyłam coś z szyfonu. Muszę przyznać, że da się :-) a myślałam, że nie. Anioł ma narzutkę z kapturem właśnie z tego materiału.



Ta piórka... kojarzą mi się bardzo z aniołami...



Włoski ma kręcone, brązowe.


Spódnicę uszyłam ze starej poszewki na poduszkę. Miałam gotowe falbany w związku z tym.


Buciki takie tam..., chyba Tilda Marlene takie miała.


Zdjęcia robiłam na tle tegorocznej choinki... tak, już mam ubraną :-) Ja wiem, że większość dopiero w wigilię lub dzień przed ubiera. Ja nie. W którymś z następnych postów napiszę dlaczego.


Taki jest właśnie Anioł Stróż. Do takiego klepałam codziennie jako dziecko: "Aniele Boże stróżu mój..." :-)


Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mojego świata bo mam jeszcze kilka rzeczy do pokazania.

koronka

wtorek, 13 grudnia 2011

Piękny stan...

Weronika robiła dziś porządki świąteczne ale bardzo niewiele i bardzo spokojnie, odpoczywała co chwilę. Babcia i tak zwracała jej uwagę, że w tym stanie nie powinna. Chyba jednak miała rację bo Weronika jest teraz bardzo zmęczona. Wykąpała się i położyła na sofie żeby spędzić wieczór z Błażejem.


Poprosiła go żeby przyłożył jej rękę do brzucha.


Czujesz jak kopie?
Nie, nic nie czuję.


A teraz poczułeś?
Tak, coś poczułem!


Brzuszek już taki duży, a do porodu daleko. I dobrze. Ciąża to piękny stan i Weronika się nim delektuje. Codziennie wsłuchuje się w swoje ciało, wyobraża sobie maleństwo, które mieszka u niej w brzuchu. Nie ma nic piękniejszego niż czuć ruchy dziecka. To taka obietnica, niespodzianka... Kto tam jest? Jak wygląda? I jakie będzie? Co czuje? Maleństwo aktywne robi się wieczorem. Kiedy ona jest aktywna w ciągu dnia - chyba śpi.


"Pod moim sercem, inne bije serce... Nieznane, a jakże bliskie i jakże kochane.Pod moim sercem małe rączki dziecka, cichutko pukają do mojego serca. Myślę sobie wtedy: może być wspanialej? Nosze w sobie życie, które Bóg mi daje!
Ja jako pierwsza pod sercem Cię noszę. Ja o Twe zdrowie najgoręcej proszę. Jestem przy Tobie od pierwszego grama. Tyś moje dziecko, a ja... Twoja mama!!!"

Wierszyk znaleziony gdzieś w sieci. Piękny jest!

Weronika pozdrawia wszystkie kobiety w ciąży oraz te, które się o dziecko starają :-)

Pozdrawiam 

koronka

wtorek, 6 grudnia 2011

Mikołaj przyszedł w nocy...

Mikołaj przyszedł w nocy albo nad ranem, kto go tam wie... Ale był, najprawdziwszy!


Położył prezenty pod poduszki...


Dla Błażeja...


Dla Weroniki...


Kiedy się obudzili, nie mogli wprost uwierzyć.



Rozpakowywali je pośpiesznie ciesząc się jak dzieci.




Błażej dostał prześliczną ramkę z literą B, cygara! (chyba kubańskie, nie znam się niestety) i zieloną choinkę, ozdobę.




Weronika natomiast: serwetę, talerzyk i zawieszkę serduszko ozdobione decupage oraz saszetkę pachnącą lawendą...


Ale nie tylko do nich przyszedł Mikołaj. Był również u Hani!
Dziecko spało spokojnie w swoim łóżeczku....


a ON przyszedł i położył prezent pod poduszkę...


Kiedy się obudziła była bardzo zaskoczona...


No bo skąd się to wzięło pod jej poduszeczką?
Na szczęście mama przyszła...


 i pomogła Hani rozpakować paczuszkę...


A w środku tyle rzeczy! Ciekawe skąd Mikołaj wiedział, że Hania lubi rysować? 


Nawet gumkę dostała!

.................................................................................................................

Powiem szczerze, że te wszystkie prezenty przyszły do mnie już kilka dni temu. Zrobiła je dla nas Agnieszka z Malowanego Imbryczka. I nie wiem kto bardziej się cieszył, ja, mój syn czy Weronika i Błażej :-) Postanowiłam jednak, że wszystko otworzę dziś rano w Mikołajki, choć ciężko było wytrzymać :-) Miałam więc ogromną niespodziankę. Bardzo dziękuję Ci Agnieszko!
Co jeszcze przysłał Malowany Imbryczek pokażę innym razem...
.....................................................................................................................

Kilka dni temu dostaliśmy prezenty również z daleka, od mojej mamy :-) Mama pomyślała także  moich bohaterach. Niestety nie byłam na tyle cierpliwa, żeby doczekać do dziś z ich otworzeniem. Kto by był... :-)


A w środku? Otóż Weronika dostała korale, Błażej najprawdziwszą piłkę do kosza, a Hania dostała czekoladowego aniołka, którego nie udało mi się uwiecznić na zdjęciu o natychmiast zjadła(m). 


Wielkie dzięki Mamuś! :-)

Miłego wieczoru
koronka

Moje starsze posty zobaczysz tutaj:

Popularne posty

Tak lubię:

Tak lubię:

Zmęczona oglądaniem i czytaniem? Usiądź i odpocznij :-)

Zmęczona oglądaniem i czytaniem? Usiądź i odpocznij :-)
Mam nadzieję, że mnie znów odwiedzisz!