Tak to już jest, że dzieci lubią spać z misiem, a one jak na złość ciągle gdzieś się gubią. Mój syn, jak był mały dostał od babci Smerfa. Smerf był ulubiony i ukochany. Któregoś roku lecieliśmy na wakacje i Smerf leciał z nami (choć nie miał biletu). Okazało się w pewnym momencie, że Smerf został na lotnisku, gdzieś tam..., podczas gdy my siedzieliśmy już w samolocie. Dla dziecka to dramat. Najpierw tłumaczyliśmy, że on pewnie innym samolotem doleci, potem jak nie doleciał, że pewnie poleciał do innego kraju bo pewnie w Grecji to już był :-) Potem przez miesiące czekaliśmy na jego powrót tłumacząc, że pewnie zwiedza świat, a w międzyczasie babcia szukała w sklepach identycznego ale nie znalazła. No więc czekaliśmy na tego Smerfa, aż pomalutku został zapomniany, uff... A tak na marginesie zabawne było to, że mój syn jak Go ktoś zapytał, gdzie leci twierdził, że na Majorkę :-) Nie wiem skąd Mu się to wzięło bo o Majorce nawet nie rozmawialiśmy ale bardzo nas to bawiło :-) Może Smerf poleciał na tą Majorkę, nie wiem ;-) Podchwyciliśmy ten temat i mówiliśmy, że na pewno Smerf poleciał jednak na tą Majorkę.
Wracając do tematu misia... Żeby zawsze spać z misiem można go, na przykład, przyszyć do poduszeczki, a drugiego do kołderki. Dziś prezentuję mój debiut, uszyłam pościel do łóżeczka dla małego Sebastiana. Pościel z misiem właśnie.
I tak jak potrafię się przyznać, że coś MISIĘ ;-) nie podoba, tak muszę stwierdzić, że ta pościel MISIĘ podoba :-)
Ten miś po prawej to tylko sobie leży, te dwa pozostałe są doszyte.
Pierwszy raz użyłam flizeliny do naszycia aplikacji. Wciąż się uczę. Pościel wyszła delikatna, pastelowa. Chciałabym doszyć jeszcze ochronę na szczebelki ale muszę pomyśleć nad projektem, co miałoby się na niej znaleźć, hmm...
Imię Sebastian jest dość długie więc je skróciłam do Seba. Całość nie zmieściłaby się na kołderce.
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu!
koronka