A to żółtaczka, a to nie przybiera na wadze, a to problemy z karmieniem, a to czy kupę odpowiednią zrobił...itd itd. Oprócz różnych zmartwień jestem w dodatku cały dzień zajęta. Albo karmię, alb przewijam, albo szykuję się na spacer (długi proces), a to ubranka prasuję, a to ściągam pokarm. Cały dzień i noc coś. No dobrze. Ja jestem zajęta dzieckiem. Mąż o 6.40 wychodzi do pracy, wraca wieczorem również koło 7.00 więc pomijając zmęczenie bo o tym już nikt nie myśli, nie ma po prostu czasu za bardzo żeby zrobić cokolwiek w domu. A co z resztą obowiązków? Zakupy, sprzątanie, prasowanie, gotowanie i opieka nad starszym synem... Kto ma się tym zająć pytam? Rodzinę mamy daleko, przyjaciele mają Swoje życie, obowiązki choć i tak moja koleżanka-sąsiadka pomyślała i zrobiła nam na święta sałatkę i babkę - dzięki wielkie Aniu! Gdyby nie to ja w ogóle nie zauważyłabym, że są święta).
I to jest moment kiedy zrozumiałam, dlaczego w niektórych kulturach mężowie mają kilka żon. To jest logiczne! Ktoś musi to wszystko ogarniać! Sama zaczynam szukać żony! Ba! Może być ich nawet więcej! Ja będę zajmować się Sebastianem, druga żona będzie prać i prasować, trzecia zajmie się gotowaniem, czwarta sprzątaniem. A może być ich nawet jeszcze więcej bo jak podzielimy obowiązki to znajdziemy nawet czas żeby leżeć i pachnieć :-) W dodatku będzie z kim kawę wypić, poplotkować... same zalety.
W związku z powyższym szukam żony, a nawet kilku więc jak są jakieś kandydatki to ZAPRASZAM!
Pozdrawiam
Niewyspana koronka
PS. A jak ktoś ma więcej niż dwoje dzieci to jak to wszystko ogarnia??????