Mój domek nabiera kształtów. Wreszcie! Czekałam na ten moment od kiedy go dostałam w formie pociętych sklejek w kartonie. Skleiłam ścianę przednią i dwie boczne (widać na dwóch ostatnich zdjęciach). W oryginale mój domek tyłu w ogóle nie posiadał ale mój tył dostanie :-) Nie wyobrażam sobie, że domek miałby być otwarty z jakiejkolwiek strony. Musi mieć wszystkie ściany.
Najważniejsze jednak jest to, że skleiłam już fragment werandy domku, zainstalowałam drzwi, poradziłam sobie z zawiasami i działają :-) Mogę je otworzyć i zamknąć choć brakuje jeszcze klamki. Z wielką przyjemnością mogę je już dziś zaprezentować tutaj w tych pięknych okolicznościach jesiennej przyrody. Listki wycięłam dziurkaczem z prawdziwych liści klonu, jakie zebrałam dziś podczas spaceru z synkiem.
I to nie jest tak, że do tej pory nic nie robiłam. Tyle czasu zajęło mi przygotowanie elementów do sklejenia... Niestety sklejka, z której jest wykonany mój domek pozostawia wiele do życzenia... Miałam tego świadomość kupując go więc nie będę narzekać.
A ile jeszcze przede mną.... :-)
Serdecznie pozdrawiam
koronka